Kalis Ilustrisimo. Logo.

Kalis Ilustrisimo

The Bladed Art of Ilustrisimo

Kalis Ilustrisimo to sztuka walki białą bronią, głównie mieczem. Główną zasadą systemu jest kontra na jedno tempo, czyli atak na atak przeciwnika. Poruszanie jest bardzo proste. „Jeśli umiesz chodzić do przodu, tyłu i na boki – opanowałeś pracę nóg”. System oparty jest na technikach escrimy z Visayas oraz technikach ostrzem Pedro Corteza. Zasady systemu najlepiej przedstawi obecna głowa systemu Arnold Narzo, któremu partneruje Shamim Haque.

Nasza wiedza pochodzi w bezpośredniej linii od Antonio „Tatanga” Ilustrisimo, przez Tony Diego i Shamima Haque. Jesteśmy jedyną grupą w Polsce, w której trenuje się tę sztukę i jedną z nielicznych na całym świecie.
Jeśli chcesz nauczyć się władać mieczem, nożem, pałką zarówno ofensywnie, jak i defensywnie to Kalis Ilustrisimo jest jednym z najlepszych systemów filipińskich. Prosty i zabójczo skuteczny.

Obecnie, Kalis Ilustrisimo, można trenować tylko na zajęciach personalnych (1 na 1, 1 na 2, 1 na 4).

Przykazania Kalis Ilustrisimo

1. Zachowaj spokój i luz
2. Kontroluj dystans
3. Trafiaj w cel po najkrótszej drodze
4. Wkładaj masę ciała w uderzenie
5. Nie przeciwstawiaj się sile przeciwnika a raczej staraj się nią kierować
6. Zachowaj czysty umysł i czyste sumienie ale
7. Gdy sytuacja tego wymaga – łam wszelkie zasady!

Rozwinięcie

Ruszaj się szybko, precyzyjnie i bezzwłocznie. Nie trać czasu na oczekiwanie na uderzenie przeciwnika w celu zablokowania i skontrowania. Gdy przeciwnik się waha – uderzaj pierwszy!
Uderzaj bezpośrednio z pozycji w jakiej się znajdujesz, brak telegrafowania ruchu zminimalizuje szanse reakcji na twoje uderzenie.
Używaj kątowania do unikania uderzeń przeciwnika lub do zmieniania trajektorii jego uderzeń i uderzaj precyzyjnie w odsłonięty cel.
Krąż wokół przeciwnika, zachodź od flanki i uderzaj!
Używaj zwodów aby wywołać atak przeciwnika i kontratakuj!
Przy większej ilości przeciwników niech osią obrotu będzie jedna noga, druga niech porusza się w ośmiu kierunkach a twoja broń niech zatacza kręgi, trzymaj garde i nie poddawaj sie!
Jeśli wszystko inne zawiedzie musisz być poprostu szybszy niż przeciwnik. Dobrym timingiem, dystansem i pracą nóg można pokonać szybszego przeciwnika!

Antonio „Tatang” Ilustrisimo

John Chow (tłumaczenie Magdalena Roda)

Arcymistrz Antonio Illustrisimo (1902 – 1997) urodził się na wyspie Bantayan, w rodzinie o bardzo długiej tradycji wojowników i mistyków. Jego kuzyn Floro Villabrialle był najsłynniejszym mistrzem Arnis na Hawajach, a jego najmłodszy wujek, Regino Ellutrisimo, mistrzem Arnis w Stockton, USA. Wzmianki o obojgu znalazły się w książce autorstwa Dan Inosanto o filipińskiej sztuce wojennej. Jednak najsłynniejszym z jego czterech wujków od strony ojca, i najpotężniejszym z pięciu braci wojownikiem, był Melecio Illustrimo, jeden z najsłynniejszych mistrzów Kali na Filipinach początku XX wieku. Jego wpływy rozciągały się na całe północne Cebu, i obejmowały wyspy Bantayan i Bohol. Wszyscy jego przodkowie byli żołnierzami i słynęli z posiadania sił mistycznych. Uczniowie arcymistrza Illustrisimo czule nazywają go Tatang, co znaczy „dziadek”. Tatang pobierał nauki Arnis w starym stylu, pod opieką swego ojca (Isidro Illustrisimo) i wujków (szczególnie słynnego Melecio Illustrisimo). Lekcja poruszania była jedną z pierwszych, które otrzymał. Jako malca, jego nauczyciele stawiali go na stole i kijami okładali jego nogi, a on musiał nauczyć się, jak unikać ciosów. W innej wersji tego samego ćwiczenia, mały Antonio lądował na 3 trójkątnych połówkach łupin kokosa, a jego zadanie polegało mniej więcej na tym samym – jak przetrwać. W efekcie, w bardzo młodym wieku nauczył się uników i odskoków. W tych umiejętnościach przodował też sam Melecio Illustrisimo; mówi się, że z jedną nogą nieruchomo przygwożdżoną do ziemi wyzywał do walki każdego i zwyciężał. Tego rodzaju manewrowanie nazywa się dziś „przygwożdżonym manewrowaniem” (?) (nail footwork). Takie to właśnie umiejętności unikowego manewrowania nogami posiadł arcymistrz Antonio Ilustrisimo. W zakresie jego umiejętności znalazły się: pojedynczy i podwójny baston , espada daga , bolo (miecz), dos manos (długi kij lub miecz, odpowiednik samurajskiego miecza) i inne dogodne rodzaje broni. Specjalnością arcymistrza Illustrisimo była broń ostra. Doskonałą znajomość tej broni zawdzięcza swej pracy, jak też tradycji rodzinnej, w której pielęgnowano sztukę walki Illustrisimo Kali. Sztuka ta polega na walce bronią ostrą i tak daleko sięga wstecz historii rodziny, że nikt już nie pamięta, kiedy się zaczęła. Jako chłopiec, młody Illustrisimo był nieustępliwy, wytrzymały i nieokiełznany. Gdy usłyszał o odległym kraju zwanym „Ameryka”, zdecydował, że tam niezwłocznie wyruszy – miał wówczas 9 lat! Gdy rodzice nie poparli jego podróży, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i, uzbrojony w machete i trochę pieniędzy rodzinnych, wsiadł do łódeczki i wyruszył na morze, licząc, że pierwszy napotkany ląd zamorski będzie Ameryką. Miał szczęście napotkać statek pełen marynarzy, zdziwionych, co też taki chłopiec robi sam w łódce, daleko na morzu. Z ciekawości, a może też i z troski, zagadnęli go, wyśmiali jego amerykańskie plany, i namówili, by się do nich przyłączył. Naturalnie, nie popłynął do Ameryki, ale opłynął kilka portów, wciąż nie bardzo świadomy tego, jak naprawdę daleko była Ameryka! W jednym z portów napotkał zaprzyjaźnioną rodzinę muzułmańską, która, nie chcąc stłamsić ideałów małego chłopca, nie wydała go rodzinie, lecz zabrała z sobą na Południe. Tam zaadoptował go Sułtan Sulu. Na dworze królewskim Antonio wyrósł na mężczyznę silnego, dumnego, pełnego determinacji i zręcznego w walce. Miał przywilej pobierania nauk u najlepszych nauczycieli królewskich. Uczył się między innymi u Pedro Cortesa, słynnego mistrza w Mindanao, którego rząd wynajął do opanowania „rebelianckiego Południa”. Pewnego dnia, siedząc w gospodzie, wdał się w sprzeczkę z innym mężczyzną. Tamten chwycił za broń, by zabić Tatanga, ale zręczny chłopak był szybszy, i jednym pociągnięciem miecza odciął głowę nieszczęśnikowi, którego tułów jeszcze chwilę biegał po karczmie, zanim upadł. Islam takie praktyki toleruje, gdyby nie fakt, że Tatang był pod wpływem alkoholu. Został wygnany z kraju; miał wówczas 17 lat.

Powrócił do rodziców, którzy nie widzieli go odkąd był małym chłopcem, i już dawno pogodzili się z jego śmiercią. Zalała ich radość na wieść o powrocie syna, który okazał się tak niezależnym i dzielnym młodym człowiekiem i tyle lat radził sobie bez nich. Ale nie od razu w mężczyźnie w muzułmańskich szatach rozpoznali swego syna, który dumnie zszedł do nich ze statku. Wkrótce wyruszył znowu, by oddać się żeglowaniu, lecz nie tracił żadnej okazji doskonalenia swej sztuki walki, pozostając tym samym w zgodzie z tradycją rodzinną. Tatang nie stronił od najbardziej podejrzanych miejsc, a jego imię znane jest w najróżniejszych barach portowych, gdzie tyle razy walczył, ugruntowując swą sławę i ćwicząc talent. Spotkałem wielu mistrzów Arnis, którzy znają się na tym co robią; kilku z nich przyznało prywatnie, że nawet oni dwa razy zastanowią się, zanim udadzą się w rejony, w których Tatang czuł się jak w domu. Ostatecznie, dużo bardziej niebezpiecznie jest bić się i zabijać w barze lub na ulicy, niż walczyć w regularnych pojedynkach Arnis. Życie żeglarza umożliwiło mu przemieszczanie się z miejsca na miejsce i dało okazję do zmierzenia się z wojownikami z krain i kontynentów tak odległych jak Ameryka, Indie, Europa czy Australia. Wiele walczył, i nigdy nie został pokonany. Kiedyś odpowiedział na wyzwanie równego sobie arcymistrza z Singapuru, aby stanął do walki z wielkim arcymistrzem indonezyjskim, Pentak Silat. Indonezyjczyk wszedł na ring, rozgrzał się, ujrzał Tatanga i …poddał się. Arcymistrz Illustrisimo mawiał, że to najwyższa ze sztuk – pokonać przeciwnika bez walki. Tatang ponoć pokonał go przy pomocy swej orascion , mocy duchowej. To właśnie Indonezyjczycy słyną z duchowej mocy w pokonywaniu przeciwników, tym razem jednak moc Tatanga okazała się silniejsza. Tym samym, arcymistrz Illustrisimo wygrał $ 10,000. Na lądzie odwiedzał lokalne barrios , gdzie w czasie fiesty odbywały się rozgrywki Arnis. Jednak sława niepokonanego w zabijaniu bronią ostrą nie zachęcała wielu do stawienia się do walki przeciw niemu. Walczył naturalnie, bez reguł i ograniczeń, co nie zawsze było dla mistrzów wygodne. Jedyna reguła, której przestrzegał, dotyczyła tego, kiedy przestać walczyć. Dużo praktyki nabrał arcymistrz Illustrisimo podczas drugiej wojny światowej, gdzie jako partyzant wysyłany był na misje zabijania japońskich żołnierzy i okolicznych spiskowców. Mówią, że zabijał całe grupy ludzi naraz, a swą wierną służbą zdobył sobie przydomek „Egzekutor”. Przebywając w Manili, arcymistrz Illustrisimo mieszkał w Tondo, koło nabrzeża, które było bardzo niespokojną okolicą. Zastraszanie, napady, włamania, walki i morderstwa były tam na porządku dziennym. Razem z kilkoma przyjaciółmi (niektórzy z nich, jak np. Floro Villabraille, Jose Mena czy Felicissimo Bizon, są dobrze znani zachodnim uczniom Arnis), zwalczał lokalnych rzezimieszków i oprawców, gdy tylko zachodziła taka potrzeba. Nieraz w swym „Gangu Czterech” żartowali, że skoro to oni, a nie policja, pozbywają się opryszków z doków, to właśnie oni są „Rzeczywistą Policją Nabrzeża”. Jednak żaden z nich, ani z ich uczniów, nie był nigdy przez policję oficjalnie zatrudniony. Arcymistrz Illustrisimo stawał też do walki ze swymi przyjaciółmi. Niezależne źródła podają, że kilka razy stawał w szranki z Felicissimo Dizon, którego w sztuce walki przewyższał. Mówi się także, że planowano formalną rozgrywkę między arcymistrzem Illustrisimo a Felicissimo Dizon. Zaprawiony w walkach, Illustrisimo ochoczo przystał na ten pomysł, ale wielki Dizon odrzucił ofertę, twierdząc, że Illustrisimo był mężczyzną większym i wyższym rangą, nie byli więc dla siebie partnerami. Trzeba dodać, że Dizon był groźnym wojownikiem z niewielką liczbą porażek na koncie, z których najsromotniejszą poniósł w walce z wielkim Illausem Romo. Także walki między Dizon, Delphin Lopez i Cacoy Canette nie doszły do skutku, gdyż, jak twierdzi Cacoy Canette, Dizon nie pojawił się. Aniel Cabales był młodym, 15- lub 16-letnim chłopakiem, gdy w czasie swego czasowego pobytu w Manili został uczniem Felicissimo Dizon. Kilka lat później, w 1939 roku, wyruszył do Ameryki, gdzie zdobył międzynarodową sławę jako założyciel Cabales Skrada Eskrima , obecnie bardzo popularnego na terenie Stanów Zjednoczonych. Mówią, że Angel uczył się też od Tatanga, ale zarówno Tatang jak i jego uczniowie zaprzeczają, jakoby był jego uczniem. Angel uczył się od Tatanga, wiedząc jak jest on dobry, ale formalnie był uczniem Dizon – Tatang nie podkradał uczniów przyjaciołom. Faktycznie, przypadkowych uczniów przyjmował dopiero w latach siedemdziesiątych, gdy sam był już po siedemdziesiątce. W podeszłym wieku arcymistrz Illustrisimo zaniechał zamorskich wojaży, ale bynajmniej nie walki. Do późnych lat przyjmował wyzwania od młodych wojowników, szukających pozornie łatwej sławy z pokonania staruszka, ale on jeszcze i wtedy potrafił zapędzić ich w kozi róg! Na starość arcymistrz Illustrisimo częściowo oślepł, ale wciąż pracował, używając przy tym prawdziwych bolos (mieczy) i walczył z uczniami, nie raniąc ich. Jak widział miecze, nie widząc przy tym innych przedmiotów, pozostaje tajemnicą. Arcymistrz Antonio Illustrisimo pozostał niepokonany przez całe swoje życie. Był już ponad dziewięćdziesięcioletnim starcem, gdy go ostatni raz widziałem. Jednak i wtedy, niedowidząc, był godnym przeciwnikiem młodych! Dla mnie jest to najwyższa oznaka mistrzostwa. Spotkałem i badałem życia wielu mistrzów Arnis i innych sztuk walki. Muszę przyznać, że Arcymistrz Antonio Illustrisimo jest wśród najwybitniejszych. Przyjąłem jego styl jako swój główny styl Arnis.

Antonio „Tatang” Ilustrisimo’s last interview before his death.

Conducted by Steven Drape, a teacher of San Miguel Eskrima under Urbano „Banoy” Borja who was a student of Momoy Canette.

 

This interview was conducted with Grandmaster Antonio „Tatang” Ilustrisimo, along with his senior students Antonio Diego and Christopher Ricketts, on 29 July1997 in Manila, Philippines. At the time of the interview, GM Ilustrisimo had been ill for several weeks, so he was weak and had some difficulty talking.   (As it turned out, his illness became worse and he eventually passed away in the fall of 1997.)  We were accompanied by a live-in companion, who helped serve as a translator for some of the Grandmaster’s answers.

GM Ilustrisimo lives in one of the toughest sections of Manila, near the docks. He was a merchant seaman for 35 years, and has spent most of his life in this same area. As an example of the respect people here give to this living legend, the story is told of a gang fight between a local Manila gang and a group of men who had come to Manila from the Visayan islands for work. At the height of the melee, with many men involved in the fight, „Tatang” walked right through the middle of the spot and everyone stopped fighting to let him pass. He is one of those rare men where legend may actually match reality.

This interview was conducted for Australasian Fighting Arts Magazine (AFAM).

AFAM: Erle Montaigue met you and wrote an article in AFAM in 1981. He told me that he was very impressed with you and your art. Have any of your training methods changed since 1981?
GM Ilustrisimo:  The principles of the art have not changed, so of course it is the same.

AFAM: When you began teaching your students, like Tony Diego, you had certain ideas as to what they would learn by now. Have they reached your expectations?
GM Ilustrisimo:   Yeah! Tony has been with me for a long time, since 1975. If you want to train with me, you must learn the old way. When we train, I will hit your hands, many times, so you learn. You must take the pain to learn.

AFAM: Tony Diego, you’ve been with GM Ilustrisimo for more than 20 years. Have you been satisfied with your training in the Art, and with „Tatang”?
Tony Diego: At first, he wouldn’t teach me. He said that the Art was only for fighting. I kept asking and finally he accepted me. I’ve been very satisfied. I have never felt that I wanted to change, or stop training. At one time, I was a little frustrated, though, and I asked „Tatang” why I couldn’t be more like him (in his ability). He simply answered, „You are you, you are not me.” Everyone learns in a
different way, so you must be satisfied with the result that you get. You can never be exactly the same as your teacher.

AFAM: Do you feel like you have mastered everything the grandmaster has to teach?
Tony Diego:  Once I asked „Tatang” if he had taught me everything, if I had the complete system. He replied, „When a guest comes to your house and you give him food, you always give him the rice from the top of the pan. It’s the best rice that everyone likes to eat, but you save for yourself the rice from the bottom of the pan. There it has become hard and crusty.” I think that means that he taught me everything he could teach, but that there are things that he still has that are not teachable. Things that come from a person’s experiences in life.

AFAM: Tony, you will retire from your job in a few years. Do you think that you will take on more students, expand your teaching?
Tony Diego: No, I don’t think so. I have several students who have been with me for many years. Probably they will take over the job of carrying on, of passing on Kali Ilustrisimo.

AFAM: GM Ilustrisimo, your style of arnis impresses as one of the most natural for self-defense. Are your views still the same in that this Art should only be used for self-defense using straight-forward methods instead of more flowery techniques?
GM Ilustrisimo: The fancy stuff in arnis, all the flowery movements, is only for stage shows and demonstrations, not for real fighting.

AFAM: What is your advice to students who would wish to take up arnis nowadays in the Western world? It seems that today, the old ways of learning are fading, and more and more students want to learn tournament styles.
GM Ilustrisimo: Arnis is simple- 1-2-3 (demonstrating a 3-strike combination in the air). The tournament styles are different, not really arnis.

AFAM: How long do you feel a student needs to train to learn arnis, how many years?
GM Ilustrisimo: Only two weeks, you can master the techniques! Arnis is simple-   1-2-3 !

AFAM: Two weeks!?
GM Ilustrisimo: Study with me one hour every day and you can learn how to fight for tournaments. My students usually win in the tournaments. Remember, though, that training for tournaments is not training for real fighting. Wearing armor is bad for the Art, students don’t learn well.

AFAM: Have your methods changed much as you have grown older?
GM Ilustrisimo: When fighting, you only adjust to your opponent, to what he does. As you get older, you must still adjust. Maybe you do something differently than when you were younger, but it is just an adjustment to the situation. Age is just one part of the situation.

AFAM: Does that mean that the inevitable physical decline that comes with age can be compensated for? Does someone’s increasing skill and experience make up for declining physical ability?
GM Ilustrisimo: Yes!

(To illustrate this point, when Tony Diego first introduced me to „Tatang”, he
playfully attacked him. The grandmaster was holding two canes at the time, one to
help him walk and a shorter rattan. Even though he does not see well any more, and
he is 90 years of age, his reaction to even the playful attack was immediate, very
fast and obviously exactly right to defend himself if the attack had been real. A
very impressive introduction to the grandmaster!)

AFAM: Let’s change directions now. In your lifetime, who were the best arnis players you can remember, the very best ones?
GM Ilustrisimo: Here in the Philippines, no one would fight me. I had fights in Singapore and in Jakarta with good players. The toughest one was in Singapore. I cut him across the right wrist and won the fight and $5000. I also fought in Calcutta and broke that man’s right arm.

AFAM: Besides yourself, then, who here in the Philippines were the best fighters?
GM Ilustrisimo: My father, my grandfather and the brother of my father were all great fighters.

AFAM: So you learned from your father and uncles?
GM Ilustrisimo: Yes.

AFAM: Who was Pedro Cortes? Did you learn anything from him?
GM Ilustrisimo: Yes, he was the sparring partner of my father, from Mindanao. His style was much like the Ilustrisimo style, same as my father’s.

AFAM: What about some of the famous names everyone has heard about? People like Dizon, Villabrille, Cabales? Did you know them when you were all younger?
GM Ilustrisimo: Yes, we were all here in Manila. Villabrille was my cousin.

AFAM: Did you ever teach Cabales anything?
GM Ilustrisimo: Yes, but I didn’t like his techniques.

AFAM: Did you ever fight with Cabales or the others?
GM Ilustrisimo: Yes, we played often, but none of them would fight me for real.

AFAM: So you had a reputation even then, when you were a young man. What other fights have you had?
GM Ilustrisimo: Yes. No one wanted to fight me. In the early 50’s, I had a real fight, not an arranged match, with a man called „Doming” here on Dock 8. He had a knife and I picked up a short piece of pipe from the ground. He died from a blow to the head with that pipe.

AFAM: I’ve heard that you have another nickname. „Dagohoy”, is that correct?
GM Ilustrisimo: Yes, it is only a nickname.
Tony Diego: „Dagohoy” was a famous fighter from the island of Bohol who led the people in an uprising. He was a famous figure in our history, so people call „Tatang” this name as, well, a name of respect.

AFAM: Dan Inosanto is very well-known in martial arts circles. One of his teachers of arnis was John LaCoste. Did you know John LaCoste here before he went to the US?
GM Ilustrisimo: No, I didn’t know him.

AFAM: What about the fighters from Cebu? The Canetes, the Saavedras, etc.? Did you know them, or ever fight anyone from Cebu?
GM Ilustrisimo: No, I never fought them, but I don’t like their techniques. The Cebu fighters like to use the abanico techniques to the head. No good!

AFAM:  In your style, you train to use a blade. Does that change how you use a
stick?
GM Ilustrisimo: It’s the same, no different.

AFAM: There was a famous match arranged once, between Joe Mena and „Cacoy” Canete. Can you tell me what happened?
GM Ilustrisimo: They began to fight but someone interfered and the fight was not resolved, no winner.

AFAM: I’ve heard that you began training when you were 9 years old. That would have been in about 1916. How was training different then, from the way it has become today?
GM Ilustrisimo: It was very different. It was only practical training then, learning how to survive.

AFAM: During World War II, you were a resistance fighter. There are several stories about you from that time. Can you tell me about some of them?
GM Ilustrisimo: Yes, I was fighting the Japanese. I killed 7 Japanese with my blade.
Tony Diego: There is a good story about that time. One night, „Tatang” and a friend had been drinking and were walking home when they came upon a single Japanese sentry. „Tatang” walked right up to the man and pulled his samurai sword right out of the scabbard, looked at it and put it back. The Japanese soldier was so surprised that he just stood there and did nothing, even though he had a gun.

AFAM: GM Ilustrisimo, you’ve had a long and eventful life. Is there anything you regret, or anything you would like to change?
GM Ilustrisimo: Nothing. I’ve been happy.

AFAM: Thank you for this interview and for the knowledge that you have passed along.

KenjiroKalis Ilustrisimo